Coś na orzeźwienie

Cóż może lepiej ugasić pragnienie niż schłodzony arbuz?
Dzisiaj arbuz zarówno na gorące, jak i na zimne dni, bo w wersji mydlanej.
To kolejna odsłona tego owocu.
Zacznijmy jednak od tego najświeższego;)

Oto cały arbuz (a tak na prawdę dwa mydełka)

Zajrzyjmy co kryje jego wnętrze

A oto jego soczyste wnętrze

Mydełka mają bardzo zgrabny kształt:)

Ten arbuz powstał nieco inaczej aniżeli poprzednie arbuzowe mydełka.
Zrobiłam go metodą pokazywaną przez Makoccino: DIY: Watermelon Soap – YouTube
Wprowadziłam pewną modyfikację, bo zamiast wykonać mydełko w plastikowej kuli, co wróżyło problemy z późniejszym jego wyciągnięciem (nie we wszystko jestem skłonna uwierzyć, zbyt dużo prób z takimi foremkami mam za sobą) użyłam foremki silikonowej.

Pestki w tym arbuzie, to siemie lniane.

Wykonanie nie jest aż tak proste jak na filmiku;)
Najtrudniejsze, paradoksalnie jest ułożenie warstwy pasków na skórce.
Przy wylewaniu kolejnych warstw pamiętajcie o spryskiwaniu alkoholem wcześniejszej warstwy oraz o wcześniejszym schłodzeniu bazy mydlanej.

Do tych dwóch mydełek wykonałam arbuzową akwarelę

Powstały z niej pudełeczka do których trafiły obie połówki

Dla przypomnienia wcześniejsze wersje arbuza

A za kilka dni kolejny soczysty owoc.
To także powtórka (z modyfikacjami).
Ciekawe, czy odgadniecie o jakiego nielota chodzi;)