Kasi zamarzyła się lawenda.
„Cokolwiek” – powiedziała. „Może być w kolorze lawendowym, może pachnieć lawendą, marzę o lawendzie”.
I nic to, że marzec, musiałam (a raczej bardzo chciałam owo marzenie spełnić);)
Jedna wersja, to próba wykonania lawendy w technice quillingu.
W przypadku mydła nieco zbyt mało delikatna, za to niewątpliwie w lawendowym kolorze i moooocno lawendą pachnąca:
Drugie mydełko postanowiłam wykonać malując kwiatki… mydłem.
Znalazłam przepis, w którym rozgrzane mydło łączy się w proporcji 1:1 z alkoholem.
Praca z taką „farbą” okazała się niezwykle trudna, mydło szybko zastygało, za to efekt dość satysfakcjonujący;)
To mydełko także rozsiewa woń lawendy;)
A oto oba razem byście mogli wybrać, które bardziej do Was przemówi
Pewnie pokuszę się o wykonanie lawendy w wersji rysowanej na papierze wodorozpuszczalnym…