Rozmnożyły się…
Z różnych skrzydlatych właściwie lepiej, że to one, a nie jacyś krwiopijcy.
Jeden przywołał drugiego, a ten kolejnego…
Zaczęło się dość niewinnie od trzech niebieskich, które przysiadły na chwilę na moim oknie ściągając przy okazji pierwsze motyle
Później przybywały masowo.
Miały tendencję do grupowania się.
Albo w ramach jednego koloru jak te niebieskie
czy żółte, których była jedynie para, ale potrafiła zdominować niebieską czeradę
Później przegrupowały się i stworzyły tęczę
By chwilę później spróbować swych sił na wietrze
I ostatecznie uleciały…
O jednym z nich dostałam wieści od Agaty (gorące uściski i podziękowania za zdjęcia), która prowadzi Dom pod Aniołami i jest coachem (CORELACJE).
Udało jej się zrobić zdjęcie pewnego pierzastego.
Ruszył do ciepłych krajów, gdzie oddawał się wakacyjnej rozpuście.
Ponoć widuje się jak znikają w swych domkach.
Mają szczególne moce, więc uważajcie, bo nie znacie dnia, ani godziny;)
Dajcie znać jeśli wiecie coś o ich dalszych losach.
Przypomnę krótko o ich kuzynach:
Anielicy, która zapoczątkowała anielski marsz: Anielica
oraz jej towarzyszce, która żegnała zimę: Nie Marzanna
Pojawiły się także mydełka, ale o nich wkrótce, bo pojawiły się nowe i czekają na prezentację.