Anielica

Jeśli zdarza się Wam śledzić mojego bloga, to wiecie, że próbuję zaklinać w szkło kwiaty oraz motyle.
Zdarzyła się baletnica, pojawiły się morskie impresje, zawitał do mnie kot. Czasami robię „wycieczki”;)
Kiedy Jabłonka zapytała, czy nie zrobiłabym dla Jej przyjaciółki Anioła zgodziłam się.
Na koncie miałam już jednego aniołka. Myślałam co prawda, że tamten był tym pierwszym i ostatnim, ale jeśli ktoś potrzebuje Anioła, to przecież odmówić nie można:)

Oto efekt:

Anielica wybrała sobie białą latarenkę.
Zobaczcie jak wyglądała w czarnej

A oto druga twarz Anielicy, czyli tylna strona witraża

I na koniec jeszcze zdjęcia z produkcji.
Anielica była niesamowita. Nie dość, że ściągnęła słońce, co pozwoliło mi pracować, za jej sprawą stopniał śnieg, to jeszcze była tak łagodna, tak delikatna, że nie oddałam przy jej tworzeniu ani kropli krwi (z reguły to lekkie draśnięcia, ale jednak), wszystkie cięcia były gładkie, a witraż idealnie wpasował się w latarenkę.

Na powyższym zdjęciu Anielica już oszlifowana, ale jeszcze nie umyta, przed wyborem tła.
Miało być żółto-pomarańczowe, ale tupnęła nóżką i stwierdziła, że tęskni za zielenią.

To był dobry wybór:)
Sukienka została uszyta z… czterech rodzajów czerwonego szkła.

A jutro ciąg dalszy anielskiej historii.