Tylko cisza w uszach mi gra…

Najpiękniejszą muzyką dla moich uszu jest cisza, a właściwie to nie tyle cisza co brak odgłosów ludzkiej egzystencji.
Kocham śpiew ptaków (jeden z robotników wymieniających u mnie w domu okna był niepocieszony, że nie pozwoliłam mu włączyć radia, ale uznał, że ptaki mu hałasują), cykanie cykad, szum wiatru, odgłos spadających kropli deszczu. Nie przeszkadza mi huk oceanu, czy wodospadu.

Nie oznacza to, że nie słucham muzyki, ale cenię robić to z własnego wyboru nie z przymusu i mieć wpływ na to czego słucham…

Klasyków też słucham choć niezbyt często.

Tym razem jednak rzecz nie o muzyce, a o jednym z bardziej cenionych twórców, czyli Ludwigu van Beethovenie, a tak naprawdę…
Znajoma poprosiła mnie o mydełko.
Rzuciła tylko temat: Beethoven idealnie wpisujące się w ten rok, nie, nie jako 2020 rok pandemii, ale 2020 rok Beethovena.

Zastanawiałam się jak podejść do tego tematu i ostatecznie powstało takie oto mydełko

Na górze, jak widzieliście znalazły się nutki, zaś z umieściłam fragment partytury „Dla Elizy”

Na spodzie mydełka znajduje się podobizna (mam nadzieję, że do rozpoznania;) kompozytora.

Pierwszy raz stworzyłam mydełko w takiej technice.
W pierwszym kroku na papierze wodorozpuszczalnym (do kupienia w sklepie Ecoflores.eu) rozrysowałam ołówkiem partyturę.
Następnie papier zanurzyłam w rozpuszczonej bazie krystalicznej i położyłam do wystygnięcia na macie silikonowej.
Chwilę po wystygnięciu przełożyłam prostokąt na lewą stronę, spryskałam alkoholem i zalałam rozpuszczoną, przestudzoną bazą krystaliczną (z dodatkiem olejków zapachowych: migdał, wanilia, cynamon).
Kiedy mydło zastygło (ale jeszcze było ciepłe) przycięłam prostokąt i włożyłam do okrągłej formy (obcięty kawałek plastikowej butelki) tak by idealnie przylegało do jej brzegów dodatkowo łącząc brzegi prostokąta (u mnie zachodziły one na siebie).
Na matę silikonową wlałam odrobinę rozpuszczonej bazy glicerynowej, którą spryskałam alkoholem, a następnie wstawiłam w nią foremkę (plastikową tubę z partyturą). Warstwa była cieniutka, więc szybko zastygła.
Spryskałam spód formy alkoholem i wlałam kolejną, także cienką warstwę bazy krystalicznej.
Na tak przygotowanym spodzie (spryskanym alkoholem) umieściłam przygotowaną wcześniej podobiznę kompozytora (na macie silikonowej wylałam zabarwioną na czarno – barwnikiem niemigrującym bazę krystaliczną – spryskałam ją alkoholem by nie powstały pęcherzyki, a kiedy wystygła wycięłam z niej nożyczkami sylwetkę), ponownie spryskałam alkoholem i zalałam cieniutką warstwą rozpuszczonej i przestudzonej bazy krystalicznej.
Kiedy ta warstwa wystygła spryskałam wnętrze foremki (boki i spód) alkoholem i wlałam kolejną porcją rozpuszczonej, przestudzonej białej bazy glicerynowej z dodatkiem olejków, aż po górny rant.
Gdy całość zastygła i całkowicie wystygła wyrzeźbiłam nutki.
Spryskałam tę część alkoholem i zalałam przestudzoną, ale wciąż płynną bazą z dodatkiem czarnego barwnika (użyłam pipety).
Nadmiar czarnego mydła wytarłam mokrą ściereczką.
Taaaaak… muszę zacząć filmować proces powstawania takich mydełek, bo łatwiej pokazać niż opisać.

Gdybyście chcieli zrobić ze mną takie lub inne mydełko on-line, to zaprasza do kontaktu na info@wolniodnudy.pl
A możecie macie jakiś temat, który wg Was mógłby stanowić dla mnie poważne wyzwanie?;)
Jestem też na FB pod wolniodnudy.pl