Wiosna… tulipany…
Tulipany… Holandia (ew. Turcja).
Macie takie skojarzenia?:)
W tym roku udało mi się dotrzeć do położonych ok. godziny drogi od Amsterdamu ogrodów Keukenhof. Niesamowite i inspirujące miejsce:)
Pokłosiem tej wizyty są nie tylko zdjęcia, ale i latarenki-witraże.
Dzisiaj chciałabym Wam pokazać jedną z nich, która powstała jako prezent, ale zacznę od ogrodów…
Wybierając się do Holandii miałam w głowie zdjęcia pól tulipanów.
W pierwszy weekend maja na polach tulipany były, ale… nieliczne kwitły. Część zdążyła przekwitnąć inne jeszcze nie zakwitły. Za to w Keukenhof… Park jest spory, pięknie zaprejektowany, nie brakuje w nim drzew, małej architektury, ale najważniejszą rolę odgrywają w nim oczywiście tulipany (park otwarty jest jedynie od marca do maja). Ilość tych kwiatów… Trudno to opisać. Na szczęście pozostają zdjęcia, które choć częściowo pokażą skalę przedsięwzięcia.
Tulipany… tysiące tulipanów: różowe, fioletowe, czerwone, czarne, wielokolorowe… wysokie i niskie… o kilku płatkach, albo przypominające peonie, o płatkach obłych i spiczastych… Do wyboru do koloru:)
Nie chcielibyście mieć takiego ogródka?;)
Sklepiki mieszczące się w ogrodach zachęcają do kupienia cebul tulipanów (i ciężko się oprzeć by ich nie kupić), ale by osiągnąć efekt zbliżony do tego ze zdjęć na każdym metrze kwadratowym należałoby posadzić ok. 50 tulipanów i dodać jeszcze ze 150 cebul innych kwiatów…
Ale efekt jest oszałamiający.
Kwiaty są przepiękne, ale i sam park – jak już wspomniałam – robi wrażenie:
Na terenie Keukenhof znajdują się także pawilony, w których można się schronić w razie niepogody (przelotnych opadów można, a właściwie należy się tutaj spodziewać), coś zjeść, ale także, albo przede wszystkim, podziwiać instalacje z kwiatów (co roku wystawy mają inną tematykę)
Na zwiedzanie ogrodów wybrałam się z biurem podróży (Funclub), co było trafioną decyzją.
Czasu na spacer, podziwianie kwiatów, robienie zdjęć było tak „akurat”.
3 godziny pozwoliły obejść całość, a także napić się kawy i zjeść holenderskie wafle, ale nie dość by się nasycić, więc będzie powód by powrócić tam za rok:)
Wśród prezentowanych w ogrodach tulipanów pojawiły się rzadko spotykane w naszych ogrodach niebieskie odmiany, stąd też wybór koloru kwiatów mojej latarenki.
Oto etapy jej powstania:
1) Od projektu, przez przygotowanie szablonu, wybór szkła, cięcie szkła
2) Następnie przychodzi czas na szlifowanie
3) Oszlifowane elementy należy dokładnie… umyć i wysuszyć (równie dokładnie)
4) I można przystąpić do starannego oklejenia każdego z elementów taśmą miedzianą
5) Teraz już tylko lutowanie
6) A po kolejnym umyciu… witraż trafia w ramki:)
Lampion dobrze wygląda w dzień, ale jego prawdziwa moc pojawia się z nastaniem nocy (czego zdjęcie nie chciało oddać)
Jako pamiątkę z pobytu w ogrodach przywiozłam cebule tulipanów (a jakże także niebieskich), ale przyjdzie mi trochę poczekać aż pokażą (miejmy nadzieję) swe pąki. Kiedy wzejdą (zakładam, że tak – jednak jestem optymistką) skonfrontuję moje tulipany z tymi z witraży;)
W Keukenhof poza tulipanami było wiele innych pięknych i inspirujących kwiatów.
M.in. cudne anemony
Kolejnym razem odsłonię kulisy powstania innej latarenki, z anemonem w roli głównej
A na koniec chciałabym Wam podarować kwiaty;)
Nie cięte i nie w doniczce, no i po wsadzeniu będą cieszyć oczy przez lata:)