Od czego by tu zacząć…
Ostatni tydzień należał do pracowitych, więc mam sporo nowości do pokazania.
Dzisiaj przedstawię smoka, co się zowie, który w mojej głowie powstawał od tygodni. Znajdzie się on na okładce pracy magisterskiej. Główną rolę odgrywają w tym przypadku oczy. Odsłaniałam już kulisy ich powstawania, a teraz przyszła kolej na włączenie ich do projektu. Okładka jest już niemal gotowa, więc pokażę co też powstało uchylając rąbka tajemnicy i zdradzając warsztat pracy.
W zapowiedziach (śledźcie mojego bloga:)
- drzwi do krainy wróżek – coś w sam raz na Dzień Dziecka:)
- biżuteria z polymer clay w technice Mokume (w smoku też wykorzystałam tą technikę, ale właśnie przy biżuterii opiszę na czym technika owa polega)
- mydełka z serii lato: truskawki, arbuz, lodowe wariacje, tęczowe
- mydełka „patriotyczne” (a w planach na ten tydzień mam biżuterię patriotyczną, więc może to połączę).
A zatem zapraszam na spotkanie z zielonym smokiem:)
Dawno, dawno temu… a może właśnie teraz, gdzieś w świecie fantazji coś zaczęło ją obserwować. Początkowo czuła jedynie na swych plecach rzucane na nią spojrzenia, później jednak nie przestawało ją opuszczać poczucie, że ktoś się w nią usilnie wpatruje. Z dali zaczęła dostrzegać pojedyncze detale: błysk czarnej podłużnej tęczówki, popękane pomarańczowe naczynia, zieleń tęczówki wtapiającą się w tło… Ostatecznie udało się jej wyłowić pełen kształt. Odtąd widok tych niesamowitych żółto-zielonych oczu nie przestawał jej opuszczać…
Oczy świdrowały ją na jawie i we śnie, aż zaczęła dostrzegać kolejne elementy…
No tak oczy od dawna były gotowe (link do opisu jak powstawało oko), ale wypełnienie formatu zbliżonego do A4 zdawało się być wyzwaniem.
Był format, były oczy, należało rozplanować przestrzeń i wybrać dominujący kolor.
Obejrzałam raz jeszcze setki zdjęć…
I postanowiłam, że najlepiej by było, gdyby oczy wtapiały się w skórę mojego smoka.
Z palety kolorów fimo (bo na razie jeszcze na niej pracuję, ale wkrótce zacznę moje próby z masą cerenit, która jest tańsza, a ma inne właściwości i szerszą gamę kolorystyczną) wybrałam jako podstawowe: 10 – żółty limonkowy (limone), 50 – zielony jasny (apple green), 52 – limonkowo zielony (green lime – jeden z dwóch ulubionych moich kolorów), 53 zielony „trawiasty” (tropical green) oraz 81 srebrny (silver). W projekcie wykorzystałam także 37 – niebieski (pacific blue) oraz 39 – turkusowy (peppermint) oraz odrobinę brązu (7). Niebieski posłużył mi do poszerzenia gamy kolorystycznej. Mieszałam także żółty z limonkowym i zielonym
Projekt składał się z trzech części: centralnej, w której miały znajdować się oczy smoka oraz górnej i dolnej, którą stanowić miała roślinność będąca tłem. Sam smok miał w to tło się wtapiać. Stąd też we wszystkich częściach używałam tej samej gamy kolorystycznej. Skóra smoka powstała przy zastosowaniu techniki mokumo. Polega ona na złożeniu kanapkowo kilku warstw a następnie wgniataniu w tak powstałą strukturę faktury. Następnie ścina się kolejne warstwy otrzymując specyficzny marmurek. Techniką tą zachwyciłam się wybierając wzór obrączki, ale niestety złota biżuteria wykonana przy jej zastosowaniu była za droga. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, żeby korzystać z niej dowoli przy tworzeniu z niej biżuterii w masie plastycznej. Jest bardzo wdzięczna, a jedynym „trudny” etapem jest ścinanie kolejnych warstw.
Jak widzicie skóra smoka nie przypomina, żadnej z istniejącej skóry:) Dodałam do niej fakturę, a następnie przystąpiłam do wstępnego (wstępnego bo otrzymany efekt nie zadowolił mnie i pracę kontynuowałam już po zakończeniu kolejnych etapów) kształtowania powiek dolnych i górnych.
Później przyszedł czas na części dolną i górną. Dolna przybrała formę liścia „bananowca”, górna zaś, znacznie skromniejsza to liście „pawie oko”, które powędrowały również w dolny róg oraz dla równowagi kompozycyjnej na bok okładki. Do powiek dodałam kolejną warstwę. Ta wersja okazała się zadawalająca:)
Smok był prawie gotowy, ale wydawał się „płaski”. Dlatego też musiałam dopracować fakturę. Spójrzcie na zdjecie poniżej i znajdzie szczegóły, które różnią obie wersje:)
I jeden z detali: PRZED i PO;)
Oczywiście to jeszcze nie koniec. Co prawda okładka została już wypieczona, ale teraz oczy muszą nabrać blasku, no i cała okładka musi mieć jakąś podstawę. W czerwcu zaprezentuję finalną wersję. Dopiero w czerwcu, bo wtedy praca magisterska, której oprawę ma stanowić smok, uzyska właściwą formę.
Praca magisterska wymaga jednak więcej niż jednego egzemplarza toteż pojawi się jeszcze wersja dla recenzenta. Znacznie bardziej mroczna i wykonana w innej technice bo tłoczona w metalu. Tym razem oko będzie należało do kruka, który już siedzi na mym ramieniu i przypatruje się mojej pracy:)
A jutro lub pojutrze coś równie kolorowego, czyli drzwi do krainy wróżek…