Tylko ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi…
A przepisy nie zawsze się sprawdzają.
Jedną z większych porażek poniosłam odtwarzając przepis Makłowicza na pulpety z wątróbki. Śmierdziały w trakcie gotowania i obrzydziły mi wątróbkę na długie tygodnie.
Tym razem przygotowałam kurczaka w coli wg przepisu Matta Prestona (MasterChef Australia).
Wszystko robiłam tak jak w przepisie: pocięłam na kawałki kilogram skrzydełek, posiekałam cebulę, dodałam dwie łyżki sosu sojowego, sok z jednej cytryny, 3 ząbki czosnku oraz szklankę cukru trzcinowego i 3 szklanki coli. Wszystko powędrowało do piekarnika rozgrzanego do 140 stopni na ponad 3 godziny.
Jedyne co wyszło, to to że kurczak był miękki.
Niestety sos jest bardzo słodki i niezrównoważony, a temperatura zbyt niska, żeby w ciągu 3-4 godzin sos się zredukował.
Zdecydowanie lepszym pomysłem, jeśli chcecie przygotować kurczaka na słodko jest zrobienie piersi w sosie karmelowym – wkrótce zamieszczę ten przepis. Nie wymaga 4 godzin, a jedynie 15-20 minut, a efekt jest o niebo lepszy.