Czyste barwy: żółty, czerwony, niebieski, a do tego biel, dużo czystej bieli i czarne linie. Nie każdy zna nazwisko Autora, prawie każdy uważa, że mógłby sam to wymyślić. Proste, genialne, rozpoznawalne. Barwy uwielbiam, formy nie. Dlaczego więc Mondrian pojawia się w moich pracach? Bo jest lubiany.
Kilka miesięcy temu pokazałam Wam witraż wykonany techniką Tiffaniego inspirowany pracami Mondrianiego i opisałam proces jego powstawania wraz z problemami technicznymi.
Tym razem postanowiłam stworzyć małą formę fusingową powtarzając projekt wykorzystany w tamtym witrażu. Wyzwaniem była wielkość – kwadrat o bokach mniejszych niż 3cm, a więc elementy były mikroskopijne i ich ułożenie wymagało użycia pęsety oraz kleju.
Efekt?
Niewątpliwie dostrzeżecie różnice między dwoma przywieszkami (górne lewe zdjęcie). Nie chodzi o układ kolorystyczny, ale o ostateczny wygląd. Jeśli spojrzycie na wygląd przed stopieniem (dolny rząd), to możecie się zapytać skąd różnica w efekcie końcowym. Otóż w pierwszym przypadku szklane czarne igiełki umieściłam między płytkami, w drugim przypadku na. W pierwszym przypadku obawiałam się, że zamiast wyraźnych czarnych konturów uzyskam plamy kolorów. Efekt był jednak zgodny z zamierzeniem. W drugim przypadku igiełki, mimo swych wymiarów (2mm) rozlały się na powierzchni. Efekt jest zabawny, ale… niezamierzony. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku nietoperza (https://wolniodnudy.pl/index.php/2015/11/13/bledy-w-sztuce-o-fusingu-ciag-dalszy/), ale tam szkło było dość grube.
Poniżej pokazuję zdjęcia na których możecie jeszcze raz dokładnie przyjrzeć się ułożeniu szkła i efektowi po stopieniu.
Ponieważ uwielbiam żywe kolory (a także błękity i turkusy oraz limonową zieleń, ale to tak na marginesie), ale prostokąty i kwadraty (oraz trójkąty, romby itp.) nie śnią mi się po nocach, postanowiłam wykonać jeszcze jedną przywieszkę.
Zdecydowanie preferuję obłości, krągłości i kwiaty:) Tutaj dopatrzyłam się człowieczka z bagażem na ramieniu. A Wy coś dostrzegacie?:)