Właściwie tytuł tego wpisu powinien brzmieć „o wyższości przepisów video”.
Sięgnęłam po włoski przepis na słodki węgiel Befany. Wczoraj świętowaliśmy Trzech króli, a tego dnia włoskim niegrzecznym dzieciom Befana przynosi węgiel (tak jak naszym Mikołaj rózgę).
Przepis wydawał się możliwy do zrealizowania, więc zakasałam rękawy i przystąpiłam do pracy.
Na ogniu postawiłam garnek do którego trafiło 300g cukru oraz pół litra wody i przystąpiłam do jego gotowania.
W międzyczasie jedno białko ubiłam na sztywno z 200g cukru, 10g alkoholu i 5g czarnego barwnika.
Cukier z wodą pienił się i pienił, a ja czekałam aż skarmelizuje. Woda wyparowała i dopiero wtedy cukier zaczął karmelizować. Zastanawiałam się po co było to gotowanie, skoro to przygotowania karmelu woda i tak nie była potrzebna. Mając już złoto w garnku dodałam białko i powstało czarne złoto;)
Zdjęcia carbone della Befana przedstawiały puchaty i kruszący się blok. Postanowiłam więc obejrzeć film i potwierdziły się moje obawy. Pianę z białka z cukrem należało dodać do pieniącego się cukru z wodą, a nie karmelu.
Spróbuję ponownie i pokażę efekty. W tej chwili zapraszam na czarne, niezbyt słodkie (mimo że w 99% z cukru) lizaki;)