Wielobarwne ptaki

Stopniowo odkrywam kolejne gatunki ptaków zamieszkujących moją okolicę.
Niektóre znałam, ale nie wiedziałam że żyją w moim pobliżu, o istnieniu innych nie miałam pojęcia.

W ich odkrywaniu pomaga mi aplikacja „Obiektyw Google”.
Jeśli coś jest w zasięgu aparatu Waszego telefonu, to wystarczy cyknąć fotkę (można bezpośrednio w aplikacji, a można wcześniej) i aplikacja odszuka inne zdjęcia z zasobów internetu, które pokazują podobny obiekt. W przypadku ptaków, motyli, roślin (ale nie tylko) działa fantastycznie (choć nie twierdzę, że wszystkie wyszukania są 100% trafione).

Druga aplikacja pozwala zidentyfikować ptaki na podstawie… ich śpiewu, to BirdNET.
W ten sposób z Moją Lepszą Połówką odkryliśmy kwiczoła.

Jakie to ptaki mam „na wyciągnięcie ręki”?

Z największych występują w mojej okolicy znane wszystkim bocian biały, czy żuraw zwyczajny.
Żurawie zarówno słychać, jak i widać, i to… przez cały rok, bo choć część odlatuje późną jesienią, to niektóre zadomowiły się na stałe.
Miałam okazję (jeden jedyny raz) zobaczyć na skraju pola i lasu parę wędrującą ze swoim potomkiem.
Niesamowity widok.
Lekko spłoszone mają w zwyczaju oddalać się „na pieszo”, co przypomina nieco bieg strusia.

Do całkiem dużych ptaków, które można w Polsce Centralnej obserwować przez cały rok należy bażant zwyczajny.
Oczywiście zdecydowanie łatwiej jest wypatrzeć koguta niż kurę tego gatunku.
Do przeżyć nie całkiem miłych należy spłoszenie ptaków tego gatunku, szczególnie jeśli i dla Was jest to niespodziewane.
Krzyk, który wydają z siebie nie należy – delikatnie mówiąc – do najprzyjemniejszych.
Zdarzyło mi się przejeżdżać na rowerze koło niskiego drzewa na którym siedział jeden osobnik.
Kiedy go mijałam wystraszony poderwał się do lotu krzycząc w niebogłosy.
Niewiele brakowało, a nie utrzymałabym się na moim jednośladzie;)

Na moich dębach pojawiają się osobniki dzięcioła dużego (biało-czarny z charakterystycznym czerwonym kuperkiem).
Widok jednego z przedstawicieli tej rodzinki nie dziwi nikogo, bo ptaki te pojawiają się i w miejskich parkach.
Pewnego razu przeleciał mi drogę zielony ptak.
Potem widywałam go kilkakrotnie (a właściwie parę) zarówno w locie, na drzewach, jak i na łące.
Kiedy udało mi się uważniej mu przyjrzeć okazało się, że to dzięcioł zielony.
W przeciwieństwie do dzięcioła dużego żeruje często na ziemi.
Nie jest najłatwiejszy do wypatrzenia, gdyż zlewa się kolorystycznie z otoczeniem.
Ale jeśli zobaczycie go w locie, to w pierwszej chwili możecie pomyśleć, że komuś uciekła papuga;)
Ptak, poza tym, że jest zielony, ma żółty brzuszek.

Za oknem, na mirabelce, do powieszonej na drzewie budki próbowała się w tym roku wprowadzić para muchołówek.
Ostatecznie zbudowały gniazdo i wyprowadziły lęg w zbudowanym samodzielnie gnieździe, które uwiły… za lampą nad drzwiami wejściowymi.

Chodzi mi po głowie projekt przedstawienia na mydełkach (a może i witrażach) kilku skrzydlatych przedstawicieli okolicznej fauny…
Póki co stworzyłam mydełka, które są pokłosiem mojej ornitologicznej pasji.

Jak myślicie, który ptak mógł pozostawić te piórka?

Różowe piórka mogłyby należeć do flaminga, ale przecież ten nie zamieszkuje w naszej części globu (poza ogrodami zoologicznymi).
Z białymi, szarymi i czarnymi piórami jest prościej, bo mogłyby należeć do pliszki, jaskółki, czy sójki, biało-czarne do sroki, czy… dudka.
Ale wszystkie?
A co powiecie na ziębę?
Zięba zwyczajna jest dla mnie odkryciem roku 2021.
Z daleka przypomina wróbla (szczególnie samica).
Samce są cudnie kolorowe, ale wtedy gdy macie je okazję obserwować z bliska i w odpowiednim oświetleniu.
Z daleka nie są specjalnie widoczne.

Mam dla Was jeszcze jedną mydełkową zagadkę

A to wcześniejsze, podobne kolorystycznie

Żółte, zielone, czerwone oraz niebieskie pióra…
Jaki, mieszkający w Polsce, ptak mógłby pochwalić się takim upierzeniem?
Niebieskie pióra – oczywiście nie aż tak intensywnie niebieskie – ma zimorodek (spotkałam trzykrotnie parę nad jednym z dopływów Grabii).
Z tym, że w jego upierzeniu pojawia się kolor pomarańczowy, nie czerwony, czy żółty.
Niebieska jest kraska, ale tej nie miałam okazji wypatrzeć.
Żółte piórka mogłyby pochodzić od wilgi zwyczajnej (intensywnie żółto-czarne upierzenie; pojedyncze osobniki pojawiają się za moim oknem), trznadla zwyczajnego (łatwy do wypatrzenia na łąkach), czy… od modraszki. Ta ostatnia ma w swym upierzeniu niebieskie piórka, ale nie czerwone.
Dzięcioł zielony, o którym wspominałam, może się pochwalić zielonymi, żółtymi i czerwonymi piórami brak, ale gdzie niebieski?

Jednym z ptaków, który mógłby pozostawić pióra niebieskie, żółte, czerwone (rdzawe) i zielone byłaby żołna.
Tych ptaków w Polsce jest niewiele, ale może któregoś dnia zawita jakaś para i u mnie.

Chciałabym pokazać Wam mieszkające w mojej okolicy ptaki.
Może kiedyś się to uda. Jeśli nie na zdjęciach, to może na obrazkach?

Którego ptaka wybralibyście na początek?

 

Jeśli chcecie nauczyć się rozpoznawać ptaki, a lubicie planszówki, to polecam grę „Na skrzydłach” wraz z dodatkami Europa i Ptaki Oceanii (wzbogacają rozrywkę).
Gra została przepięknie zilustrowana i jest pasjonująca. To gra strategiczno-ekonomiczna, w której zagrywamy ptaki na jedno z trzech środowisk  realizując cele indywidualne i skierowane do wszystkich graczy. Każdy ptak ma sobie przypisane właściwości i może, wcześniej lub później, przynieść nam dochód.
W grę można grać rodzinnie, w parze, albo… samodzielnie.
A dla tych, którzy wolą wersje elektroniczne jest i takowa (z głosem Czubówny).