Początek szkoły średniej, jakieś sto lat temu, był dla mnie początkiem przygody z wodniakami.
Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że szkoła mieściła się w centralnej Polsce i to w mieście w którym rzeki mają szerokość rowów.
Była to piękna – choć krótka – przygoda, która… wzbogaciła mój śpiewnik o kilkadziesiąt szant i pozostawiła w sercu wieczną tęsknotę za morzem.
Co prawda jeśli obecnie muszę wybierać między morzem, a górami to wybieram góry (takie gdzie na szlaku turystę spotyka się dwa-trzy razy w ciągu dnia), niemniej jednak moim żywiołem jest woda.
Stąd żaglówki w moich ostatnich pracach.
Wczoraj pokazywałam mydełka, a dzisiaj przedstawiam latarenkę:)
Jak powstała żaglówka?
Kilka zdjęć od projektu do witraża
Dla przypomnienia wczorajsze mydełka
Teraz… czas na góry?;)