Pięknie jest być kobietą:)
Dobrze mi jako kobiecie:)
Dziękuję za to wszystkim fantastycznym kobietom, które spotkałam i spotykam na mojej drodze – wszystkiego najlepszego i ogromne uściski:)
Dziękuję za to wszystkim fantastycznym mężczyznom, którzy znaleźli się lub trwają w moim życiu: buziaki:)
Był okres kiedy kobiety tego dnia obdarowywano w Polsce mydłem (choć nie tylko;)
Mam i ja dla Was drogie Kobiety mydełka.
Na początek mydełko, które koncepcja zaczęła się kiełkować w mojej głowie kiedy Asia (ściskam Cię mocno) zapragnęła dla swojej przyjaciółki mydełka „Kobiecy zakątek”. Różnie rozumiałyśmy tą ideę, więc wtedy powstały grzeszne;) ciasteczkowe mydełka o zapachu czekolady z peelingiem jednak myśl o kobiecym zakątku zalęgła się w głowie i nie chciała jej odpuścić.
A potem poznałam Jabłonkę, a Ona porusza się po nieco innych krainach i przedstawiła mi Judy Chicago.
Nie osobiście – rzecz jasna;)
Zrobiłam krótki przegląd prac Artystki.
O ile Jej obrazy nie tyle nie spodobały mi się, co nie wywołały wewnętrznego drżenia, ani pozytywnego, ani negatywnego (bywa, nie na każdego wszystko działa, po prostu nie poczułam tej chemii), to przemówiła do mnie, głośno i wyraźnie ceramika:)
I tak powstało to mydełko dedykowane kobietom, a osobiście z podziękowaniami za piękną znajomość Jabłonce
Ponieważ Jabłonka zna inne Dobre Dusze, to powstała i druga odsłona wariacji na temat
A potem… jeszcze trzecia.
Oto one razem
Ciekawostka: uznawana za najwybitniejsze dzieło Judy Chicago The dinner party (nie będę opisywać, obejrzyjcie sami) przyjmuje formę trójkąta, który ma symbolizować kobiecość. Przypominacie sobie obecne na polskich (i tylko polskich) toaletach oznaczenia płci?;)
Do Judy Chicago jeszcze wrócę…
Tymczasem mam dla Was dwa mydełka z życzeniami byście czuły/czuli się dobrze w swoich ciałach.
Pierwsze z nich, to Wenus z Willendorfu. Jak dla mnie cudowna i magiczna
Wpierw przywędrowała do mnie miniatura z której zdjęłam formę:
Kolejne mydełko nazywam Wenus z Milo.
Mydło z foremki kupionej na AliExpress.
Przypadkowo odkryłam podobne dzieło Bonam Kim Hannah Candle (powstało jako świeca i ma męską odsłonę HIM).
I jedna i druga jest cudowna, choć dla mnie więcej magii ma ta z Willendorfu;)
Nie tylko mnie się tak wydaje;)
Judy Chicago stworzyła boginię, w której dostrzeżecie fascynację Wenus z Willendorf.
To wersja mydełkowa.
A jakże, jest do kupienia.
Kosztuje 25 USD (Shop – Through the Flower).
Przy okazji możecie nabyć także sygnowaną przez Artystkę… maseczkę. Tak na czasie:)
Tutaj znajdziecie galerię prac Artystki: Gallery « Judy Chicago
Ja marzę o swojej bogini.
Pierwszy prototyp w glince polimerowej już powstał.
Teraz czas na nieco bardziej plastyczne tworzywo, a potem na wykonanie foremki.
Ale jeszcze chwilę to potrwa.
Z okazji Dnia Kobiet mam w zanadrzu jeszcze wiele kwiatów dla Was.
Wszystkie w testowanej na wiele sposobów technice quillingu.
Jeszcze pewnie przez chwilę przy niej pozostanę;)
Dzisiaj cały talerz, a w kolejnych dniach trochę zbliżeń.
Wszystkiego najlepszego:)
Uściski
Bądźcie dobre/dobrzy dla siebie (i dla innych).
Korzystajcie ze swych praw nie depcząc przy tym praw i wolności drugich.