Nie ma chyba osoby, która nie wiedziałaby jak wygląda konwalia, albo nie znała jej zapachu.
Zapachu, który jest niepodrabialny.
Nie spotkałam jeszcze kosmetyku, czy to perfum, mydła, odświeżacza powietrza, czy detergentu, który potrafiłby mnie zmylić.
Konwalia majowa (Convallaria majalis L.) występuje w lasach niemal całej Polski, ale także w ogródkach.
Gości i w moim, dość dzikim i w części poniekąd leśnym, ogródku.
Jest jednocześnie rośliną leczniczą i … trucizną.
Po zastanowieniu, to rzecz dość powszechna, ale w tym przypadku mówimy o roślinie silnie trującej.
Dodatkowo trujące są wszystkie jej części, a szczególnie wrażliwe na zatrucia są dzieci.
Podobnież zatrucia śmiertelne zdarzają się u dzieci już po zjedzeniu kilku jagód, a nawet wypiciu wody z wazonu, w którym stał bukiet tych ślicznych kwiatów.
Trujące są także perfumy z konwalii.
Konwalia powoduje zatrucia także wśród zwierząt, zwłaszcza gęsi i kaczek.
Z drugiej strony wyciąg z konwalii jest stosowany od dawna do leczenia schorzeń naczyniowo-sercowych, a współcześnie wchodzi w skład kropli nasercowych m.in. Cardiol, Cardiol C, Kelicardina, Neocardina. Z ziela wytwarzane są także preparaty Convalatoxinum, Cardiosan i drażetki Convafort.
Ja mam dla Was coś bezpiecznego.
Co prawda nie pachnie, ale… nie więdnie;)
Konwalie nocą… rozkwitają, otaczają pomieszczenie swym ciepłym światłem
I, moim zwyczajem, zdjęcia z produkcji
Ta latarenka znalazła sobie domek u mojej Przyjaciółki, ale gdybyście chcieli taką, podobną, albo inną – piszcie na info@wolniodnudy.pl, albo kontaktujcie się przez FB.