Były już piórka z glinki polimerowej, z aluminium, piórka szklane, a dzisiaj kolej na „narysowane”, a właściwie wypalone w drewnie (stąd w tytule pirografia).
Znalazłam moją wiekową, made in USRR, maszynkę do wypalania w drewnie. O dziwo wciąż działa;) Piórko powstało na najtańszym obrobionym kawałku drewna jaki udało mi się kupić – to łopatka do naleśników, a więc od razu produkt gotowy;).
A oto proces tworzenia i efekt końcowy.
A jutro pióro… z nici:)