Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku doczekam się pieca do fusingu z prawdziwego zdarzenia.
Póki co działam na piecyku hot-pot, który niestety jest bardzo grymaśny. Nie wiem, czy to kwestia kuchenki mikrofalowej i nierównego utrzymywania temperatury, czy użytego szkła, dość powiedzieć, że nie wszystko idzie jak trzeba. O błędach mówić należy i się do nich przyznawać, bo w ten sposób można się czegoś nauczyć.
Dzisiaj proces powstawaniu dwóch przywieszek: heloweenowej i lawendowej
Heloweenowy powstał po wycięciu i oszlifowaniu nietoperza. Jak możecie zobaczyć na ostatnich dwóch zdjęciach efekt jest daleki od kształtu sprzed wygrzania.
Popełniłam dwa błędy.
Pierwszy polegał na tym, że położyłam nietoperza bez żadnych ograniczników. Należałoby dociąć szkło żółte tak, aby połączyło się z czarnym. Położenie spowodowało, ze czarne szkło rozlało się. Właściwie to można było to przewidzieć.
Drugi błąd to użycie przezroczystego szkła, które nie było kompatybilne z czarnym i żółtym szkłem Spectrum. To (najprawdopodobniej) spowodowało pęknięcie.
No cóż… bywa:(
W lawendowym udało się uniknąć poważnych błędów.
Na górnych zdjęciach przedstawiam proces tworzenia, a na dolnych efekt. Na wierzchu znalazło się szkło diachroic. Wszystkie szkła były kompatybilne, ale nie przewidziałam, że w diachroicu zatopione są drobne elementy, które przesłoniły niestety fiolety, które miały w witrażu dominować.
W sumie tę próbę należałoby uznać za udaną. Oczko wyszło idealnie, a szkło się stopiło:)