Ad vocem wpisu o nutelli i gianduii
Wertując najnowsze Logo (męska moda mnie nie interesuje, ale nowinki bardzo) znalazłam coś co mnie zaintrygowało, a mianowicie kłódka do słoiczka nutelli. W moim domu rozwiązaniem problemu jest „jeden słoiczek w zapasie”, ale zapasy mają to do siebie, że potrafią wyparować. Idąc tropem artykułu wdepnęłam na niemieckiego ebay. Nie nawykłam do odwiedzania jakichkolwiek stron niemieckojęzycznych jako że jestem analfabetką jeśli chodzi o niemiecki. Tym razem miałam podpowiedź i udało się potwierdzić, że faktycznie na rynku niemieckim za 9,99 euro, albo za 13,49 można takie przemyślne zamknięcie nabyć. Zaraz w mojej głowie zrodziło się pytanie, ale „jak to działa?”, „a jak to zrobić?”. Polak potrafi, ale nie zawsze mu się chce, więc po rozwiązaniu zagadki jak ten mechanizm działa odwiedziłam Allegro. Z jakim efektem? Oczywiście, że pozytywnym:) U nas można takie zapięcie kupić i to trochę taniej (a biorąc pod uwagę koszty wysyłki – dużo taniej). Patent jest prosty, więc naśladowników będzie pewnie więcej. A ja sobie sprawię pod choinkę;)
Pozostając przy prezentach i nutelli: za każdym razem kiedy spotykam (raczej za granicą niż u nas) wielkie opakowanie nutelli (3kg) mam problem ze zrozumieniem dlaczego za więcej trzeba zapłacić nieproporcjonalnie więcej. Przecież opakowanie kosztuje mniej (szczególnie, że te największe są pakowane w plastik, a nie szkło). Skoro 800g kosztuje ok. 20zł, to opakowanie 3kg powinno kosztować 3,75*20, czyli nie więcej niż 75zł…
Po ostatnim wpisie o nutelli i gianduii rozpoczęłam jej poszukiwania w polskich sklepach. Póki co, poza netem, nie znalazłam kremu, ale za to w Piotrze i Pawle odkryłam likier o tym smaku. 0,5l za 63zł. Niemało, ale z tego co pamiętam w euro we Włoszech cena jest podobna.
Ubocznym efektem poszukiwań gianduii, bądź gianduiotto był zakup czekoladek Lindora – mlecznych z orzechami. Niestety ta nowość mnie rozczarowała:( Czerwone, które można kupić w tabliczkach, są genialne, wyborne, niesamowicie mleczne… Niestety ani turkusowe, ani białe już takie smaczne nie są. Za to te dostępne na wagę w punktach Lindta bywają obłędne. Wśród nich zresztą jest poszukiwana przeze mnie gianduia (praliny). Na stronie brytyjskiej lindt.co.uk znalazłam pełen wybór czekoladek. Ciekawe kiedy pojawią się u nas? Na szczęście wybór czekolad na rynku jest wystarczająco duży, żeby na długo wystarczyło smaków do popróbowania:)