Pisałam już o remanencie w mojej spiżarce. Wśród mąk znalazłam przywieziony z Chorwacji karob, czyli mączkę chleba świętojańskiego. Przepis na ciasto widniał na etykiecie, okazja się pojawiła – Trzech Króli, postanowiłam więc zaszaleć.
3 żółtka, po filiżance cukru, mąki pszennej i korabu, proszek do pieczenia i 200g masła i ciasto trafiło do piekarnika.
Oczekiwałam efektu wow i… bardzo się rozczarowałam.
Wiedziałam, że karob stosowany jest jako zamiennik kakao, czytałam że ma podobny zapach. Niestety nie dla mnie. Okazuje się – po fakcie – że i dla innych. Zapach jest bardzo ostry – trochę korzenny, ale bardzo intensywny.
Ciasto wyszło… słodkie, ale nic, ale to nic czekoladowe. Było słodkie i tyle, no i ten zapach…
Korab w mojej kuchni nie zagości:(