Na Pepsi i Coca-coli świat się nie kończy (na szczęście), jak również się od niego nie zaczyna.
Na sklepowych półkach poza napojami o smaku kola możemy znaleźć napoje, które w swoim składzie mają herbatę, herbatę i yerba mate, samo yerba mate. A część jest to napoje o smaku kola.
Tym razem sięgnęłam po Moon Brothers. Nie będę ukrywać, że skłoniła mnie do tego etykieta;)
Różni się od Pepsi, różni od Coca-coli, ale niewątpliwie jest to kola:) Dobra kola, choć być może nie za tą cenę;)
Kolejnym napojem z tej grupy po który sięgnęłam, to Coca-cola Life. Uwaga nie jest to napój typu ligh, a life (łatwo się pomylić), czyli ekologiczny. Smakuje… inaczej niż Coca-cola, jakby ciut delikatniej.
A na koniec mój ulubiony napój po który sięgam zawsze kiedy goszczę we Włoszech.
Ten napój to chinotto – napój gazowany na bazie soku z gorzkich pomarańczy. Słodki, a jednocześnie gorzkawy, oryginalny – ja się w nim zakochałam, ale nie wszystkim znajomym, którym go zaserwowałam, zasmakował.
Niestety trudno go w Polsce dostać. Był przez chwilę w Almie i… zniknął.
Warto spróbować napojów różnych firm, bo smaki znacznie się różnią (podobnie jak napoje typu kola).
Ponieważ nie mogłam znaleźć zdjęć do opisu chinotto trochę poszukałam w internecie i znalazłam test chinotto autorstwa Carmelity Cianci na stronie dissapore. Dzięki uprzejmości Carmelity chciałabym, krótko opisać jej test.
Test obejmował chinotto znanej w Polsce marki San Pellegrino, a także trzech innych marek (Lurisia, Abbondio i Neri).
Jak widzicie na zdjęciach napoje różnią się między kolorem, ale coś czego nie widać, to smak.
SAN PELLEGRINO: mocno gazowane z wyraźnych gorzkim posmakiem, który mnie kojarzy się z tonikiem z chininą. Gdybym miała opisać smak chinotto, to porównałabym do mieszanki koli z tonikiem.
LURISIA:
Pozostałych dwóch nie próbowałam.
Wg testu Carmelity najlepiej wypadło NERI, następnie LURISIA, zaś najsłabiej wypadło SAN PELLEGRINO.
Próbowałam tylko dwóch z 4, więc się nie wypowiem. Zgadzam się, że LURISIA jest lepsza od SAN PELLEGRINO.
Kiedy będziecie we Włoszech spróbujcie i zdradźcie mi, czy Wam smakowało:)
I jeszcze coś ze sklepowych półek. Moją uwagę zwróciło opakowanie, ale głownie nazwa: Delirium tremens…
Poczucie humoru idzie na plus produktu. Niestety, to piwo, więc nie przetestuję. Dajcie znać jeśli po nie sięgnięcie:)