Już jakiś czas temu kupiłam zestaw startowy do fusingu (hotpotfusing), ale przy pierwszej moja kuchenka mikrofalowa pożegnała się z tym światem. Obyło się bez efektów specjalnych, a więc słupa ognia, czy dymu. Stopiła się plastikowa część, która obraca talerz. Minęło kilka tygodni zanim nabyłam nową kuchenkę, a potem jeszcze kilka zanim zdecydowałam się przystąpić do działania.
Nadszedł jednak dzień próby.
Na zestaw, który nabyłam składało się szkło witrażowe (po środku) i specjalne szkło ozdobne dichroic (po lewej przezroczyste, po prawej czarne). Przy stapianiu szkła ważne jest aby miało ono ten sam współczynnik rozszerzalności. Część szkła używanego przeze mnie w technice Tiffany’ego (marki Spectrum) spełnia ten warunek. Niedługo przystąpie więc do dalszych testów.
Poza szkłem niezbędnym wyposażeniem do domowego stapiania szkła jest kuchenka mikrofalowa, piecyk „hot pot” (ma on różne nazwy handlowe, ale o tym wkrótce) oraz papiery ceramiczne.
Ponieważ szkło już od dawna miałam przygotowane (koniczynki) do stopienia wystarczyło wszystko ułożyć, wstawić do piecyka i czekać na efekt.
Czytałam, że długość wypieku zależy od szkła, jego grubości, mocy kuchenki itd., ale jednego się nie spodziewałam. Otóż największe element stopił się, a pozostałe pozostały nienaruszone. Po pierwszym wypieku wyjęłam więc element, który się stopił (i ku memu rozczarowaniu przestał być koniczynką), a pozostałe wstawiłam drugi raz.
Poniżej efekty.
Kolejne próby wkrótce:)
2 komentarze do „Fusing”
fajne:)
A będą fajniejsze:) A jak któregoś pięknego dnia pojawi się profesjonalny piec… To dopiero będzie
A dzisiaj w planach mam helloweenową przywieszkę
Możliwość komentowania została wyłączona.