Czerwieniejąc radośnie

Temat maków pojawiał się już kilkakrotnie w moich pracach – zarówno w mydełkach, jak i latarenkach.
Przyszedł kolejny sezon na maki, a dodatkowo specjalna okazja – ślub moich znajomych (Kasiu, Danielu: cudownego i szczęśliwego życia razem) i maki powróciły.

Dzisiaj chciałabym Wam pokazać latarenkę, a jutro mydełko.

Dzisiaj dodatkowo chciałabym Wam opowiedzieć jak powstaje witraż, a ściślej, jak powstał ten konkretny.
Zaczyna się z reguły tak samo: znajduję jakiś temat, który jest na tyle atrakcyjny, że chcę go przenieść na szkło.
W tym przypadku mój zachwyt skupił się na kwitnących właśnie makach.

Teraz konieczne jest spojrzenie ciut innym okiem: wykadrowanie

a następnie wybranie tego co stanowi o makowości maka i jego otoczenia, czyli stworzenie projektu.
Neleży pamiętać, że ilość elementów nie może być zbyt duża, bo małe kawałki szkła zniknęłyby pod taśmą, a potem lutem>
Trzeba mieć na uwadze również kształt elementów, bo ze szkła nie wszystko da się wyciąć.
No i o konstrukcji, bo witraż (w tej – czyli Tiffany – technice, nie może mieć przebiegających przez całą jego długość linii prostych).

Po przygotowaniu szablonu można przystąpić do wyboru koloru szkła i zacząć pracę.
Pierwszy etap pracy ze szkłem, to odrysowanie pojedynczego elementu od szablonu i „wycięcie” go.
Oznacza to nacięcie szkła specjalnym nożem, a następnie użycie łamaka

Brzmi prosto, ale na raz wykonujemy tylko jedno cięcie.
Najczęściej tych cięć przy jednym elemencie jest ich kilka.
Tak wygląda wycięty kawałek

Największym problemem jest wycinanie łuków wewnętrznych

Jak widzicie ostatnie łamanie szkła i… musiałam zaczynać od nowa.
Zdarza się i to prawie przy każdym projekcie.

Przed przystąpieniem do pracy nad kolejnym elementem trzeba… odkurzyć odpryski

Tło to mata z nierównościami, która amortyzuje naprężenia szkła przy jego cięciu.
A odpryski, to najbardziej niebezpieczne elementy.
Dlatego postawą BHP jest odkurzanie, a ja dodatkowo pracuję w masce i najczęściej rękawiczkach (ogrodniczych).

Wybierając szkło do danego elementu uwzględniam kolor, ale i – w zależności od szkła także jego rysunek.
W przypadku szkła katedralnego (przezroczystego) nie ma to znaczenia, ale w przypadku szkła opalowego…

I tak krok po kroku…

Kiedy wszystkie elementy są wycięte

Przystępuję do szlifowania (używam szlifierki wodnej)

I tak kawałek po kawałku, w rękawicach i masce, dochodzę do etapu w którym elementy do siebie pasują

Teraz przychodzi czas na mycie (także element po elemencie)

Suszenie, a po drodze składanie tych puzzli (dlatego myję po kawałku i odkładam „na miejsce”)

I mogę przejść do owijania poszczególnych fragmentów taśmą miedzianą (ma ona warstwę samoprzylepną, wystarczy zachować taką samą odległość po obu stronach szkiełka) i wygładzenia gładzikiem.

Całość prezentuje się już imponująco i trafia w ramkę (by zachować właściwy kształt i rozmiar)

Teraz już tylko lutowanie, mycie i można zapakować witraż w latarenkę:)

 

To koniec tej historii.

Jeśli chcecie zobaczyć inne witrażowe maki, to zapraszam do wcześniejszych wpisów.
Tu znajdziecie zdjęcia i linki: Czerwone maki… – wolni od nudy

A na zachętę dwa zdjęcia…

Do zobaczenia wkrótce:)