Natura jest tak cudowna i dostarcza tak wielu tematów…
Jednym z częściej podejmowanych w przypadku mydeł jest próba odtworzenia kamieni.
Kamieni szlachetnych, półszlachetnych i tych… „zwykłych”.
Oto kilka moich realizacji.
Na początek niebieskie agaty, z których jestem zadowolona.
Do tematu podchodziłam dwa razy.
Za pierwszym razem efekt mnie nie usatysfakcjonował.
Łącznie trzy
To bardzo pracochłonne w wykonaniu mydło, ale efektowne.
Warto poświęcić trochę czasu i wysiłku (no i za jednym zamachem zrobić co najmniej 3-4).
Sposób wykonania podpatrzyłam u Olga Soap Art.
Olga pokazuje dwie metody
Pierwsza to wylanie z mydła cienkiego prostokąta (a tak na prawdę 2-3 warstw), a następnie zrobienia z niego formy-tuby.
Trzeba to zrobić nim mydło stwardnieje, a więc gdy jest jeszcze ciepłe.
Tak właśnie zrobiłam tylko zamiast wylewać na foremkę z folii aluminiowej i zabezpieczać taśmą klejącą – co jest dość problematyczne użyłam prostokątnej formy silikonowej – keksówki, a tubę zabezpieczyłam silikonowym kapturkiem.
Następnie wlewałam cienkie warstwy bazy barwionej na kontrastowe kolory (oczywiście przed zalaniem spryskując wcześniejszą warstwę alkoholem, żeby warstwy się nie rozdzieliły).
Kiedy powstała gruba wielowarstwowa otoczka pokroiłam na drobne kawałki przezroczystą bazę, którą obtoczyłam w srebrnej mice
Drugi sposób, to użycie formy w kształcie tuby i wlewanie do niej kolejnych warstw.
Zrobiłam tak przy pierwszym podejściu (użyłam butelki z grubego plastiku), ale okazało się, że taka forma strasznie się nagrzewa i ciężko nią obracać.
Pewnie gdyby okleić ją papierem…
Beżowy marmur
delikatny i zmieniający się pod wpływem światła>
Poniżej zdjęcia obu stron mojej kostki
Powstał z mydła zawieszającego (do swirli) w trzech kolorach: złocisty beż, biały i odrobina czarnego oraz przezroczystej bazy pociętej na małe kawałeczki i otoczonej w złotej mice.
Czarny marmur powstał w odmienny sposób
Także to mydło powstało z zawieszającej bazy, ale w tym przypadku do dzbanka wlewałam na przemian warstwy szarego i czarnego mydła (tak by układały się prostopadle do dzióbka), a następnie wlewałam od prawej do lewej i odwrotnie (od lewej do prawej) do foremki, a następnie lekko (dosłownie dwa-trzy ruchy) przemieszałam patyczkiem. To co widzicie na zdjęciu to kolejne warstwy jednej kostki. Niesamowity rysunek…
Bursztyn
Jak to bursztyn zupełnie inaczej wyglądał przed oszlifowaniem i po obróbce.
Zdecydowanie – moim zdaniem – zyskał.
I jak swój pierwowzór lśni w świetle słonecznym.
Popatrzcie na to jak zmienia się jego wygląd.
A oto jego tył
A oto jak wyglądał przed „szlifowaniem”
Wyzwaniem w tym przypadku było dla mnie dobranie właściwego koloru.
Niby bursztyny mają barwę od mlecznobiałej po ciemnobrązową, ale by mydło przypominało bursztyn musi mieć barwę jak najbardziej miodową.
Do stworzenia tego mydełka wykorzystałam przezroczystą bazę zawieszającą zabarwioną na miodowo (z małym dodatkiem zabarwionym na czarno i odrobiną białej). Dodatkowo zatopiłam w niej kawałki bazy przezroczystej barwionej na beżowo i otoczonej w złotej mice.
I jeszcze mydełko jadeit
Wcześniej wykonywałam także mydełka kamienie w przygotowanych przeze mnie foremkach.
Możecie je obejrzeć m.in. we wpisie sprzed trzech lat: naturalnie-natura/
Oraz sprzed 4 lat: kamienie-szlifowane-przez-wode/
To nie ostatnie kamienie…
Kontakt do mnie: info@wolniodnudy.pl albo przez FB