W tym roku udało mi się dotrzeć do Skandynawii, jednego z miejsc na mojej liście „do odwiedzenia”.
Dwa tygodnie z tego wyjazdu wypadły będącej głównym celem Norwegii, a kilka dni w Szwecji, która była pięknym dopełnieniem wakacji na Północy (w czerwcu ta część naszego kontynentu nie powinna się nazywać pół-nocą, ale bez-nocą;).
Po co ludzie wybierają się do Norwegii?
Raczej nie po to by plażować;) Głównym powodem jest natura. I trzeba przyznać, że o ile pogoda dopisze (dla każdego i tak oznacza coś innego), to prawie każdy (są tacy którym nigdy i niczym się nie dogodzi) wróci oczarowany. To czy zachwycą Was fiordy dla których większość turystów przybywa do tej cudnej krainy, czy będą to surowe górskie wyżyny, w których ja osobiście się zakochałam, czy soczysto zielone łąki… na pewno nie pozostaniecie obojętni na norweskie pejzaże.
Jednak ja dzisiaj nie o tym (subiektywnie o tym: czy warto odwiedzić Norwegię? Kiedy odwiedzić Norwegię? Czy w Norwegii jest drogo? Czy w Norwegii jest zimno? Jakie są norweskie drogi i ile kosztują? Czy w Norwegii można spotkać łosia? napiszę, obiecuję, że to zrobię – szkic już jest, ale okazuje się, że reportaż wymaga nie tylko czasu, ale i pewnej perspektywy, a więc musi ciut odleżeć).
Wybierając się do Norwegii rzadko kto rusza do tego kraju by popróbować tamtejszej kuchni.
Być może dlatego, że mało o tej kuchni wiemy, może dlatego że kojarzy się nam głównie z rybami. A może dlatego, że a priori zakładamy, że jest drogo i pakujemy masę polskiego jedzenia i nie mamy okazji, by skosztować czegoś nowego? Nie wiem, ale takie są moje wrażenia.
Dla mnie poznawanie jakiegoś miejsca oznacza nie tylko „zobaczenie”, ale i posmakowanie (nie wspominając o rozmowach z ludźmi, czy poznaniem kultury itd.), choć w tym przypadku nie nastawiałam się na jakieś wielkie odkrycia. I dobrze, bo dzięki temu potraktowałam jak piękne prezenty od losu: genialne lody lukrecjowe, obłędnie pachnące bułki z dżemem malinowym oraz budyniem, które wyglądem przypominały nasze drożdżowe, ale w smaku przypominały chleb, wspaniała zupa rybna fiskesuppe, smakowite „salami” z łosia, czy renifera, dżem z maliny moroszki, cudowny chleb, suszony chleb flatbrøt słodki w smaku ser brunost, zaskakujące maleńkie truskawki…
Jednak hitem okazał się norweski deser, który nazywa się rømmegrøt. Wypatrzyliśmy go na półce sklepowej wśród innych gotowych dań (niestety codzienne stołowanie się w restauracjach przerastało nasze możliwości finansowe). Stał obok popularnych w Norwegii „owsianek” i „ryżu na mleku”. Nazwa rømmegrøt na nic konkretnego nie wskazywała, a wyszukane na szybko w internecie wyjaśnienie, że chodzi o deser z kwaśnej śmietany było na tyle zagadkowe, że postanowiliśmy spróbować tej potrawy. Doczytałam, że deser należy podgrzać i podawać z cukrem. W konsystencji przypominał budyń, a w smaku… Już po pierwszej łyżce byłam pewna, że skądś znam ten smak. Ze względu na formę, a po części i konsystencję sporo czasu zajęło skojarzenie z polską potrawę, którą rømmegrøt przypomina. A smakuje on jak… pierogi leniwe, tyle, że nie ma postaci klusek. Oświecenie w tym przypadku pozwoliło nam traktować deser jako pełnoprawny posiłek obiadowy i cieszyć się nim przez cały pobyt na Północy. Ponieważ pokochaliśmy to danie postanowiłam odtworzyć je już po powrocie do kraju.
Przepis na norweskiej wikipedii mówi o tym, żeby użyć 2 litrów kwaśnej śmietany, 1 litra tłustego mleka, 300g mąki i 1-2 jajek. Wszystkie produkty należy wymieszać i gotować na małym ogniu, aż zacznie wydzielać się masło. Wtedy należy dodać łyżeczkę soli. Podawać z cynamonem, cukrem i masłem.
Ja postanowiłam skorzystać z innego przepisu (http://www.ricettedelmondo.it/ricetta/502-crema-dolce-norvegese—rommegrot.asp), który mówił by rømmegrøt przyrządzić z 1 litra kwaśnej śmietany, 1 litra mleka, 400ml mąki pszennej i 2 łyżeczek soli. Utrzymałam proporcje, ale zmniejszając odpowiednio ilości na 400g śmietany (otrzymana z takiej ilości porcja wystarcza na 2 duże talerze). Według przepisu śmietanę gotujemy pod przykryciem przez około 2 minuty, następnie dodajemy połowę mąki i energicznie mieszamy. Pozostałą część mąki mieszamy w zimnym mleku, dodajemy do śmietany i gotujemy przez kolejne 5 minut dodając sól.
Otrzymany z tego przepisu rømmegrøt nie usatysfakcjonował mnie całkowicie, gdyż odbiegał od pierwowzoru i postanowiłam go zmodyfikować.
RØMMEGRØT PRZEPIS
400g kwaśnej śmietany (dobrej jakości) 60g mąki pszennej (możecie użyć mniejszej ilości) ½ szklanki pół na pół mleka ze śmietaną 30% (użyłam tylko po to by rozmieszać mąkę i uniknąć powstania w deserze grudek) ¼ łyżeczki soli
Śmietanę zagotowałam, mąkę rozmieszałam w zimnym mleku ze śmietaną, a następnie dodałam do gotującej się śmietany razem z solą i cały czas energicznie (by się nie przypaliło) mieszałam.
Efekt? Bardzo zbliżony do zamierzonego;) Następnym razem spróbuję dodać jajko
Do mojego menu RØMMEGRØT wchodzi na stałe 😉
A tak na marginesie dla tych, którzy nawet nie pytają, a od razu traktują jako pewnik, ze w Norwegii jest drogo: porcja kosztowała ok. 13zł (wg mnie jest to porcja na dwie głodne osoby, ale to zależy od apetytu i potrzeb)