Lato w pełni.
Na polach pojawiły się olbrzymie potwory zwane przez niektórych zwane kombajnami.
Po ich krótkich, acz hałaśliwych wizytach, pozostają jedynie suche kikuty zbóż.
Gdzieniegdzie, te nieco łaskawsze, zostawiają odziane w biel, a niekiedy w błękit, czy róż słomiane rulony.
Na szczęście w bliższym, lub dalszym sąsiedztwie, goszczą jeszcze bogate w rumianki, czerwoną koniczynę łąki, w rowach bieli się barszcz. Tu i ówdzie panowanie obejmują wysokie dziewanny.
Coraz mniej jest kwiatów, których czar mogłabym zamknąć w słoiczkach, czy buteleczkach…
Póki co o wiośnie przypominają zawekowane kwiaty bzu lilaka, akacji, głogu, czy jarzębiny.
Letni smak przywoływać będą na pewno przetwory z dzikiej róży, chabru, płatków maku, koniczyny…
Barwy wiosny i lata będę przywoływać, gdy słońce coraz rzadziej będzie gościć na naszym niebie.
Póki jest ono w rozkwicie, trzeba jakoś gasić jego żar.
Moją propozycją jest kufel zimnego piwa… Oczywiście dla tych, którzy ten napitek kochają.
Mnie ten napitek nie przekonuje, ale postanowiłam go oswoić i stworzyłam PIWNE DELICJE.
Do ich przygotowania niezbędna jest PIWNA GALARETKA oraz BISZKOPT.
Przepis na biszkopt już podawałam: https://wolniodnudy.pl/index.php/2015/10/21/najprostsze-ciasto-swiata/
A jak przyrządzić PIWNĄ GALARETKĘ?
Składniki:
500 ml piwa (od Was zależy wybór)
1,5 szklanki cukru
25g pektyny
łyżeczka cynamonu (opcjonalnie)
Piwo gotujemy razem ze szklanką cukru (uwaga – początkowo będzie się pienić).
Pozostały cukier mieszamy z pektyną.
Po zagotowaniu iwa, kiedy cukier całkowicie się rozpuści, dodajemy pozostałą część cukru z pektyną, zmniejszamy ogień i mieszając gotujemy jeszcze przez 3-4 minuty.
Z podanej ilości otrzymacie ok. 6 słoiczków 250ml, część będziecie chcieli spróbować zaraz po schłodzeniu, pozostałe – póki galaretka jest gorąca – przelejcie do wyparzonych słoiczków i zawekujcie. Będą doskonałym prezentem, albo wykorzystacie je w kolejnych tygodniach.
Ja moją galaretkę (lekko tylko gorzkawą, nieco przypominającą przetwory z jabłek – być może dzięki obecności cynamonu) podawałam do naleśników, ale przede wszystkim do deseru, który nazwałam PIWNYMI DELICJAMI:
Z upieczonego jasnego biszkoptu wycięłam krążki, na które nałożyłam płynną jeszcze galaretkę (część wchłonął biszkopt, stała się więc jego nasączeniem). Mój deser przygotowywałam w małych szklanych naczyniach (jak na zdjęciu). Wstawiłam szklaneczki do lodówki. Kiedy galaretka stężała ubiłam śmietanę kremówkę (30%) z niewielką ilością cukru (na 300ml śmietanki jedna łyżka cukru) i nałożyłam na galaretkę. Całość zwieńczył czekoladowy ganache (100 g gorzkiej czekolady rozpuszczone w 100ml śmietanki kremówki).
Warte grzechu? Warte! Ten deser będzie się u mnie pojawiał nie tylko latem:)