Piękno natury – pióro sójki: filcowanie na mokro

Znudzi mi się, czy mi się nie znudzi?;)

Odkrywanie kolejnych technik? Nie znudzi.
Temat? Wcześniej czy później na pewno, ale jeszcze nie teraz;)

A dzisiaj ciepło-zimno, czyli filcowanie na mokro wraz z tematem głównym.

Technika dość pracochłonna, na pewno zajmująca sporo czasu, no i dość kosztochłonna.

Do filcowania na mokro (jak i na sucho) używamy wełny czesankowej, którą kupujemy w motkach. Ja użyłam jak tła wełny szarej, a do wykonania aplikacji wełny białej, niebieskiej, turkusowej i granatowej. Poza wełną potrzebna jest jedynie folia bąbelkowa (musi być nierówna, aby można było trzeć oraz odprowadzać nadmiar wody) i mydło.

Wełnę układamy pasmami pionowo, następnie poziomo, znowu pionowo i poziomo, jeszcze raz pionowo i poziomo, a na koniec układamy wzór także starając się układać pasma naprzemiennie (inaczej się nie połączą).

01 początek

Kiedy wełna jest już ułożona możemy zacząć ją filcować.

W tym celu rozpuściłam mydło w mikrofali po czym dodałam do niego wody aby następnie zwilżyć całość wodą z mydłem. Można zanurzać mydło w ciepłej wodzie i skrapiać wodą z mydłem wełnę aż do całkowitego zmoczenia wełny. Nie może się ona przyklejać do rąk.

A teraz najprzyjemniejsze czyli delikatne masowanie całości po jednej, a gdy się połączy i po drugie stronie.

W kolejnym kroku wypłukujemy delikatnie wełnę z mydła w zimnej wodzie i… ponawiamy cały proces mydlenia i masowania oraz spłukiwania. Czynność powtarzamy trzykrotnie, a następnie suszymy i… to wszystko;)

02 filcowanie na mokro

Efekt jak powyżej – na razie się suszy. To raczej wariacja na temat piórka;) Za jakiś czas zbiorę wszystkie piórka, wtedy zaprezentuję także efekt końcowy mojego filcowania.

A jutro… kolejne piórko