Smaki lata i zupa chlebowa

Jeśli zaglądaliście na bloga i rozczarowani odkrywaliście, że nic nowego się nie pojawia, to bardzo, ale to bardzo przepraszam. Jakoś nie szło mi w parze gotowanie z robieniem zdjęć, a to automatycznie oznaczało konieczność zrezygnowania z umieszczania wpisu. Z drugiej strony ciepłe dni nie nastrajały do dodatkowego nagrzewania się przy garnkach. Na moim stole najczęściej pojawiały się więc proste potrawy w stylu chłodników (klasyczny z botwinki, pomidory ze śmietaną, czy mizeria w różnych odsłonach), młodych ziemniaków podawanych z zsiadłym mlekiem itp.

Powracam z przepisem, który jest wynikiem sprzątania w kuchni;)

Chciałam przyrządzić szybki obiad. Ostatnie tygodnie obfitowały w grzyby, ale niestety mimo tego, że miałam je na wyciągnięcie ręki, bo piękne prawdziwki i podgrzybki rosły „na moich” oczach kilka kroków od domu, to niestety większość z nich była robaczywa. Raz udało mi się zrobić pyszną grzybową na prawdziwkach, innym razem na stole pojawił się makaron z prawdziwkami. Tym razem jednak dysponowałam kilkoma małymi kapelusikami, które po ugotowaniu były ledwie dostrzegalne. Oświeciło mnie – w dzieciństwie babcia gotowała zupę grzybową bądź zalewajkę na grzybach – i z braku barszczu dodałam do wywaru z grzybów kilka kromek dobrego wieloziarnistego chleba. Zupa wymagała lekkiego zakwaszenia, co udało mi się osiągnąć dodając dwie łyżki kaparów. Ponieważ zupa jest brązowa warto ją podać na białych talerzach i udekorować natką, bądź koperkiem:)

zupa chlebowa

Przepis (porcja dla 2 osób):

Kilka grzybków
3 szkl. wody oraz suszone warzywa (vegeta lub jej odpowiedniki) i sól lub wywar warzywny
cztery kromki chleba wieloziarnistego
łyżka kaparów
opcjonalnie natka pietruszki/koperek

Grzybki (mogą być suszone) zalać trzema szklankami wody z przyprawami/warzywami lub bulionem warzywnym. Po ugotowaniu dodać chleb pokrojony w kostkę. Kiedy się rozgotuje (kilka minut) dodać kapary. Podawać z natką.

Przy drugim podejściu zrobiłam wersję lux i ugotowałam zupę na wołowym rosole.
Z braku leśnych grzybów dodałam pieczarki i duszoną cebulę.
Obie zupy były pożywne i bardzo smaczne. Gorąco polecam na chłodniejsze dni.

Przepis (porcja dla 4 osób):

Porcja  rosołowa wołowiny (wołowina z kością – łata lub pręga) – ok. 0,5 kg
włoszczyzna świeża lub suszona
1,5 litra wody
sól
olej (ryżowy/z pestek winogron)
dwie duże cebule
0,5 kg pieczarek (a jeszcze lepiej leśnych grzybów)
0,5 małego bochenka chleba wieloziarnistego (albo innego na zakwasie)
kapary (dwie łyżki)
coś zielonego do przybrania

Gotujemy rosół: zalewamy mięso wodą i solimy. Jeśli używacie suszonych warzyw, to dodajcie ich od razu, a jeśli świeżych to na godzinę przed końcem gotowania. Ja rosół na wołowinie gotuję na średnim ogniu (ma cały czas się gotować) przez 3-4 godziny (może być dłużej).

Cebulę kroimy w kostkę i smażymy do zrumienienia (nie żałujcie oleju, wpierw na dużym ogniu, następnie zmniejszam na średni). Kiedy cebula się udusi dodajemy pieczarki pokrojone w niezbyt małe cząstki. Przykrywamy pokrywką, a po kilku minutach zalewamy rosołem. Dusimy ok. 20 minut po czym dodajemy chleb pokrojony w kostkę i gotujemy jeszcze kilka minut. Kapary dodajemy przed samym podaniem (można już na talerzu). Dekorujemy natką.

Życzę smacznego i zapraszam już dzisiaj na mały kicz (quiche [kisz]), czyli tartę z fetą i cukinią.

A w kolejnych dniach także wizyta w mieście Mozarta oraz nowy cykl „kuchenne niezbędnisie”, czyli co wydaje mi się w kuchni zbędne, pożyteczne, albo bez czego życia sobie nie wyobrażam, a także nowe przepisy i odkrycia ze sklepowych półek.