Niemcy stanowiły dla mnie kraj tranzytowy. Szybkie i bezpłatne autostrady traktowałam jako szybki sposób przedostania się do celu właściwego jakim były wymarzone i wyśnione Włochy. Nieznajomość języka niemieckiego powodowała, że czułam się jak skrajnie ograniczona umysłowo analfabetka. Poza „ja”, „nein”, „danke” „bitte schön”, „Guten Morgen”, „Auf Wiedersehen” znałam kilka liczebników. Tyle wystarczało do kupna paliwa, ale już nie do złożenia zamówienia w fastfoodzie. Czułam się więc obco i Niemcy omijałam. Jednodniowa wycieczka do Berlina odczarowała Niemcy. Okazało się, że są uśmiechnięci i przyjaźni. Kilka dni spędzonych w Badenii-Wirtembergii (w Stuttgarcie oraz cudnym Czarnym Lesie) oraz zabawa w Europa Parku odczarowały Niemcy całkowicie.
Trochę gorzej było z niemieckim jedzeniem. Moje wcześniejsze doświadczenia z tą kuchnią nie były najlepsze i sprowadzały się do dużej ilości octu dodawanej do sałatek.
Wracaliśmy z wakacji z kraju, gdzie dojrzewają pomarańcze kiedy dopadł nas GŁÓD. Była noc, a my byliśmy zdesperowani. Przy niemieckich autostradach do dyspozycji mieliśmy stacje benzynowe z barami. Oczywiście w skromnym wyborze, bo średnio raz na pół godziny. I tak po raz pierwszy spróbowaliśmy currywurst. Wyglądały… tak sobie, za to smak… O tak smakowały fantastycznie, co wystarczyło żeby włączyć je do mojego domowego menu.
CURRYWURST
To kolejne danie z gatunku szybkich i smacznych.
Czas przygotowania ok. 10 minut.
Można przygotować wcześniej i odgrzewać (dla sosu tak nawet jest lepiej).
Porcja na 4 osoby, albo dwie głodne
Składniki
- 4 kawałki sparzonej białej kiełbasy, albo 8 małych kiełbasek grillowych
- 3 łyżki oleju
- 1 średniej wielkości cebula (można użyć jej dużo dużo więcej)
- mały koncentrat pomidorowy (ok. 100g)
- 2-3 łyżki keczupu (zamiast niego można dodać więcej koncentratu oraz dodać łyżkę octu)
- szklanka wody
- 1-2 łyżki miodu
- 2 łyżki octu balsamicznego
- 1 łyżka sosu Worcestershire (albo nieco więcej octu i miodu oraz sosu sojowego)
- 1 łyżka sosu sojowego
- curry do posypania (ok. łyżeczka na talerz) –> poniżej przepis na curry
- pieczywo (białe bułki)
Kiełbasę smażę w garnku na oleju, a po usmażeniu wyjmuję na talerz.
Cebulę siekam niezbyt drobno i przesmażam do zrumienienia.
Następnie dodaję koncentrat i wodę, a kiedy się zagotuje dodaję miód, ocet balsamiczny, sos sojowy oraz sos Worcestershire (mile widziany, ale można zamiast niego dodać więcej keczupu, sosu sojowego i miodu) i duszę przez kilka minut. Oczywiście sos należy doprawić „wg smaku”. Moja połówka woli, gdy ograniczam miód oraz ocet. Sos jest najlepszy, gdy ma czas na przegryzienie się, więc można przyrządzić go i dzień wcześniej.
Sos przed podaniem podgrzewamy razem z kiełbaskami. Byle nie za długo bo biała kiełbasa ma tendencję do rozpadania się. Można też kiełbaski ugrilować przed podaniem lub odgrzać w mikrofali i gorącym sosem tylko polać. A kiedy już mamy zestaw na talerzu posypujemy talerz łyżeczką curry. Od pewnego czasu mieszankę curry przyrządzam sama podaję więc przepis.
CURRY
2 łyżeczki kurkumy
2 łyżeczki mielonego kardamony
6 goździków
1 łyżeczka nasion kolendry
2 łyżeczki kuminu (kminu rzymskiego, w żadnym wypadku kminku)
odrobina ostrej papryki
Można zmiażdżyć w moździerzu, albo zmielić w młynku do kawy (można tym co zostanie w młynku zaromatyzować cukier do ciast).
Kiedy przyrządzam curry mięsne, czy warzywne, dodaję jeszcze 2 cebule, 2 łyżeczki czosnku, 2 łyżeczki pasty z imbiru… ale o tym innym razem.
A teraz życzę smacznego:)
2 komentarze do „Mix kulturowy – niemieckie curry”
mniam…… następnym razem poproszę:)
Zapraszam:)
Możliwość komentowania została wyłączona.