Pisałam o zamówieniu na łapacze snów. Idea była dla mnie dość, choć nie całkowicie, jasna: główna część witraża ma być okrągła, a od niej mają zwieszać się elementy. Przystąpiłam więc do szkicowania. Zanim jednak udało mi się stworzyć ostateczny szkic wykonałam kilkadziesiąt (nie przesadzam) dla obu łapaczy (miały być różne).
Pierwszy łapacz miał być w fioletach, bieli, ewentualnie czerni (tę odrzuciłam, gdyż nie przenika przez nią światło). Rysowałam do skutku, czyli do narodzenia się pomysłu wzoru „kwiatowego”. Następnie wycięłam szablon i zaczęłam wybierać szkło. Chciałam, aby każdy płatek był w innym odcieniu fioletu, ale nie zgrały się ze sobą i pozostawiłam dwa.
Cięcie zaczęłam od elementów tła, a dokładnie od środka witraża.
Na poniższych zdjęciach widoczne są fazy cięcia: odcięcie, a następnie cięcia linii brzegowych. W przypadku elementów 5 i 7, które miały podobny kształt zdecydowałam się na odrysowanie jednocześnie obu szablonów. Wadą bliskiego położenia była konieczność usunięcia wąskiego brzegu za pomocą kombinerek.
W przypadku jednego z płatków wybrałam kawałek nie z brzegu, ale z środka, gdyż szkło w tej części miało ciekawszą fakturę.
Po wycięciu elementów wszystkich elementów złożyłam je i porównałam z wzorem.
Ciąg dalszy nastąpi:)
Drugi z łapaczy miał być – według mojego pomysłu – „koci”. Jak widać poniżej udało mi się wkomponować w koło dwa koty. Chciałam, aby witraż był kolorowy, stąd wybór żółci i pomarańczy (oznaczenia A i B na rysunku).
Po wyborze pierwszego szkła przystąpiłam do odrysowania przygotowanego szablonu.
Szkło było cieniowane, a ja chciałam, żeby ogon kota, głowa i tłów odróżniały się stąd wybór takiego kawałka szkła, które zmieniało kolorystykę.
Poniżej prezentuję etapy cięcia: element nr 5 ze względu na duże wcięcie cięłam partiami (a i tak koniuszek ogona odłamał się).
Po złożeniu pierwszego kota zaczęłam dopasowywać kolor drugiego. Jak napisałam powyżej miał być żółty. Niestety okazało się, że żółcienie, które posiadam nie zgrywają się z oranżami stąd wybór innego odcienia pomarańczowego. Dla przełamania na ucho drugiego kota wybrałam zupełnie inny odcień.
Drugie ze szkieł okazało się być kapryśne i ogon wycinałam dwukrotnie.
Na tło wybrałam szkło czerwono-pomarańczowe. I tu nie obyło się bez małych komplikacji. Elementy 1, 7, 8 i 9 miały do siebie przylegać. W związku z tym chciałam, żeby były kolorystycznie jednolite. Niestety w trakcie cięcia element nr 8 ukryszył się, a po złożeniu okazało, że element nr 7 ma delikatne pękniecie i wymaga wymiany.
Jutro część druga, czyli szlifowanie oraz – być może (bo inne obowiązki są niestety ważniejsze) – oklejanie.