Po intensywnym miesiącu pracy przyszedł czas na rozrywkę. Swoistą oczywiście, bo póki co żyję głównie witrażami.
Postanowiłam wyciągnąć męża na szklany szlak, na którym miały się znaleźć (tryb przypuszczający wyjaśnię poniżej):
1) Kryształowa Huta w Zawierciu
2) Hurtownia Szkła Witrażowego w Sosnowcu
3) Muzeum Witrażu w Krakowie
Ponieważ na stronie Kryształowej Huty widniała informacja, że zwiedzanie – czynnej przecież fabryki – odbywa się w dni robocze w godzinach 7-12, a zwiedzanie zajmuje 1,5 godziny, wyruszyliśmy tak wcześnie, jak się tylko dało. Dotarliśmy na miejsce o 9.32. Nie obyło się bez zwątpienia, bo brama wygląda niezbyt zachęcająco…
Nasze wczesna pobudka nie miała jednak sensu, bo od „sympatycznych” panów portierów dowiedzieliśmy się, że „grupa właśnie wyszła” i że nie da się dołączyć, a kolejna będzie o 11-tej. 1,5 godziny czekania to nie mało, ale w końcu przyjechaliśmy przecież specjalnie do Huty. Zastanawialiśmy się jak ten czas wypełnić, ale panowie stwierdzili, że „tu nie ma nic ciekawego”. Po tak serdecznym zaproszeniu stwierdziliśmy, że możemy zwiedzić inną, milszą hutę i ruszyliśmy do kolejnego punktu na naszej mapie, czyli do hurtowni.
Hurtownię było tak samo łatwo znaleźć, jak hutę, ale gdy już znalazłam się w środku… To co zobaczyłam przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania. Duża hala z alejkami a w alejkach szkło we wszystkich kolorach, katedralne (przezroczyste) i mleczne, witrażowe i do fusingu, głownie firmy Spectrum, ale także jasielskie i chińskie.
Poukładane kolorami, na niższych półkach formatki 60 na 120 cm, wyżej 60 na 60.
Przy wejściu rękawice, wózki i tabliczki, iż klient odpowiada za stłuczenie, zniszczenie itd.
To piękne, a to jeszcze piękniejsze, a jeszcze wrzosowe, a to żółte…
Obok podobny teatr odgrywały dwie przemiłe Panie gdzieś spod Rzeszowa. Z tym, że one wyposażone były jeszcze w centymetr i notes. Przy kasie okazało się, że słusznie. Hurtownia jest niesamowita, ale łatwo opróżnić swój portfel;)
Z drugiej strony mogę się teraz cieszyć, a niedługo i inni, tym co ze szkła powstanie. Fiolety, wrzosy… a do tego jajeczna żółć, niesamowity błękit, jeansowy granat, białe kropki… Będą i czary:)
Poza tym moje zapasy (poniżej) były na wyczerpaniu;), no i brakowało w nich fioletów, a także czerni.
Po starannym zapakowaniu szkła ruszyliśmy do Krakowa. W końcu to tylko godzinka…
W Krakowie głównym i jedynym punktem programu było Muzeum Witrażu położone po przeciwległej stronie niż Muzeum Narodowe, kilka kroków od Plant.
Według mnie, to najbardziej niezwykłe miejsce w Krakowie.
Oczywiście będąc w tym królewskim mieście, przynajmniej po raz pierwszy, trzeba zobaczyć Wawel i Sukiennice, Planty, Barbakan, czy smoka, ale to Muzeum, to żywa historia tego miasta. Czy o witrażach wiemy mało, czy nic, czy jesteśmy ich pasjonatami, to miejsce musi chwycić za serce.
Nasza przewodniczka jest pracownikiem pracowni (bo muzeum mieści się w działającej od 1902 roku pracowni witraży) i odkrywała przed nami tajemnice świata szkła pokazując warsztat, opowiadając o etapach tworzenia. Zaglądaliśmy przez ramię witrażystom i oglądaliśmy to co akurat wychodziło spod ich palców. Poza pracowniami zobaczyliśmy sale w których eksponowane są wybrane dzieła, m.in. witraże powstały w oparciu o projekty Witkacego, które później obejrzeliśmy w budynku na Placu Wszystkich Świętych.
Muzeum, to miejsce, którego nie można ominąć. Do tego warto oczywiście obejrzeć później (koniecznie później) witraże stworzone w pracowni, które obecne są w kościołach, które i tak na mapie zwiedzania miasta się pewnie znajdą.
Udając się na Rynek Główny trafiliśmy przypadkowo na… Międzynarodowe Targi Sztuki Ludowej.
Szkło być może na Rynku nie królowało, ale łatwo było je wypatrzyć. Pierścionki z oczkami ze szkła fusingowego, zawieszki, a w sukiennicach mniejsze i większe witraże. To co przykuło mój wzrok i w pełni przyciągnęło uwagę, to nie stoisko ze szklanymi wyrobami, a z biżuterią wykonaną z nici. Prace Zuz-art (www.zuzart-rekodzielo.pl/) są tak niezwykłe, że nie mogłam się im oprzeć. Mam nadzieję, że gdy nadejdą szare dni poczuję ciepło i barwy lata:)